niedziela, 25 grudnia 2016
Od Lyiuk'a
Wsiadłem do taksówki, wszystko było już tam przygotowane. Dojechałem na lotnisko, po czym ruszyłem w kierunku swojego samolotu. W prawdzie nie wiem czy ciesze się z wyjazdu, czy nie. Mimo to staram się wciąż być uśmiechnięty. Dzień jest słoneczny, bezchmurny i radosny, dlatego nie rozumiem, dlaczego ludzie w moim wieku ciągle siedzą nadąsani. Szczerze nie rozumiem ludzi, ale mimo to żyje wśród nich, sam jestem człowiekiem i sam siebie też nie rozumiem. Podczas lotu usnąłem, obudziła mnie stewardessa, mówiąc, że zaraz lądujemy. Po wylądowaniu odnalazłem na lotnisku swoje bagaże i odebrałem kota, który leciał również i zadzwoniłem po taksówkę (kolejną), którą miałem dojechać do mieszkania, w którym kiedyś urzędował mój ojciec, na szczęście nie sprzedał go. Stało puste już jakieś piętnaście lat. Na taxi czekałem jakieś dziesięć minut, a droga do mieszkania zajęła kolejne dwadzieścia. Z tego co dowiedziałem się od taksówkarza mieszkanie znajdowało się niedaleko London Bridge w wielkim wieżowcu. Część miasta, przez którą jechaliśmy była świetna. Wiele sklepów, wieżowców i innych różnorakich budowli i budynków. W końcu dojechaliśmy, zabrałem bagaże i kota, i wszedłem do budynku, wyszukałem klucze do mieszkania i pojechałem windą na jedno z wyższych pięter. W końcu dotarłem, mieszkanie było bardzo duże, wyposażone i dobrze wystylizowane. Nie było się czego przyczepić, a za wielkimi oknami widniał London Bridge, duży most, łączący Southwark, w którym aktualnie mieszkałem i City of London. Nie rozumiem do teraz, jak można mylić London Bridge z Tower Bridge. Przypomniała mi się nawet piosenka o tym moście, "London Bridge is falling down, falling down, falling down. London Bridge falling down, my fair lady..." niegdyś i nawet teraz moja ulubiona piosenka. Postanowiłem nie zastanawiać się dłużej i wyjść pozwiedzać. Mefista zabrałem ze sobą. Był sceptycznie nastawiony do nowego miejsca, ale jestem pewien, że pokocha te miasto i ten kraj. Zamknąłem mieszkanie i poszedłem się przejść. Nie wiedziałem dokąd idę ale znałem adres nowego miejsca zamieszkania, tyle wystarczyło. Chodziłem spokojnie ulicami a obok mnie podążał Mefisto, w pewnym jednak momencie wystraszył się czegoś i wskoczył mi na ręce, odruchowo gwałtownie odwróciłem się w stronę miejsca, w które patrzył się kot.
Ktoś?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz