Obudziłem się dopiero gdzieś po 20. Wstałem, rozciągnąłem się i przetarłem oczy.
"Idę się przejść" pomyślałem. Nałożyłem ciepłą bluzę i wyszedłem z hotelu. Postanowiłem iść do parku. Po drodze założyłem słuchawki i szedłem zamyślony. Gdy dotarłem do parku usiadłem na ławce i zacząłem się patrzeć w niebo. Po chwili się otrząsnąłem wstałem i zacząłem iść. Patrzyłem na chodnik i wszystko kopałem co popadło. A to patyk, a to kamyk. I nagle... Ktoś na mnie wpadł. Moja szybka reakcja pozwoliła mi utrzymać równowagę i przy okazji złapać osobę. Spojrzałem na osobę już podenerwowany. gdy zauważyłem, że to była dziewczyna złość mi minęła. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie
- Uważaj trochę - powiedziałem - to że jest noc to nie znaczy że jesteś tutaj sama - zachichotałam
- No masz racje jestem ja i tylko ty - powiedziała
- Hah nie prawda- zaśmiałem się
- Jak to ? - zapytała
- Jeszcze są świetliki, komary, ptaki i wiele innych stworzeń których nie widzisz - zachichotałem
Pain?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz