Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 8 stycznia 2017

Od Brajana CD Chloe

Dziewczyna poszła, zostałem sam. Po chwili przyszli kumple zaczęliśmy gadac i się śmiać. W końcu opuscilem ich i wyszedlem na zewnątrz. Poszedłem na pobocze i zacząłem sobie palić. Nagle pojawiła się Chloe. Nie zauważyła mnie
- I jak ci poszło? - zapytalem wylaniajac się z cienia
- A całkiem nie źle mam wejsciowke - powiedziała z zwycięskim uśmiechem
- No to gratki - powiedziałem kończąc papierosa
- A i no może nie zechcialbys się z nim ścigać? - zapytała niby uroczo
- Co? W co ty mnie wmieszałaś? - zapytalem
- W nic ją tylko powiedziałam ze jestes od niego o wiele lepszy - powiedziała
- I pewnie mnie wyzwał do wyścigu,ta?
- No tak
Spojrzałem na nią jeszcze tego mi brakowało. Wziąłem kolejnego papierosa zapalilem i zacząłem iść w stronę parkingu.
- Gdzie idziesz? - zapytała
- Jak chcesz to chodź - odparlem
Poszła za mną na parking zacząłem szukać maszynę Marsa w końcu ją znalazłem. Zacząłem się jej przyglądać.
- O kurwa - powiedziałem - to МТТ Street Fighter kurwa to w 10 sekund daje do 405km/h - powiedziałem - Mój maszyna do nie niedoruwnuje -mruknalem
- Dasz radę - powiedziała
- ta? Żeby wygrać bym musiał jutro kupić nowy motocykl plus go jeszcze stjuningowac aby był na wieczór wiesz ile to kasy? Jakiś milion - mruknalem niezadowolony spojrzałem na nią - ją już jadę
Wsiadlem n motocykl i go odpalilem
- Narazka - powiedziałem
Wrocilem do domu.
Chloe

niedziela, 8 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana

Spojrzałam wyczekująco na Brajana.
- Który to Mars? - zapytałam.
- Może najpierw spróbuj z którymś z jego ludzi? - zakpił.
Pochyliłam się nad nim rozbawiona.
- Jak myślisz, kto wzbudza więcej podejrzeń? Dziewczyna pnąca się po szczeblach aż do najbardziej znaczącego członka mafii, zagadująca najpierw jego sługusów? Czy pewna siebie, która od razu upatrzy sobie tego najważniejszego i go skusi? - zapytałam, nie dając mu jednak odpowiedzieć, tylko odchodząc na bok i wypatrując we wskazanym wcześniej odruchowo przez kolegę Brajana kierunku, gdy mówił o Marsie.
Była tam grupka mężczyzn, jednak jeden niewątpliwie się wyróżniał. Zachowywał się, jakby był królem, wkoło pełno było dziewczyn, a osiłki rechotały z jego żartów. To musiał być Mars.
Ruszyłam na parkiet, kołysząc biodrami i uśmiechając się zalotnie, gdy mężczyzna pochwycił mój wzrok. Z doświadczenia wiedziałam, że kilka uśmiechów posyłanych mężczyźnie podczas tańca jest dla niego zaproszeniem. Działa to na wszystkich, którzy przychodzą do klubu sami. No i także dla wielu, którzy przychodzą z dziewczynami i je wystawiają.
Gdy zaczęłam tańczyć, od razu poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i po chwili kładzie dłonie na moje biodra. Spojrzałam wtedy znów wyzywająco na Marsa, uśmiechając się leniwie. Nie musiałam robić nic więcej - mężczyzna od razu wstał, idąc w moją stronę i odpychając ode mnie natrętnego kolesia.
- Kusicielka - usłyszałam ochrypły głos Marsa.
- Skuteczna, skoro udało mi się skusić ciebie - wyszeptałam, uśmiechając się szeroko i tańcząc z mężczyzną.
Po kilku piosenkach pociągnął mnie za rękę, sprowadzając z parkietu i prowadząc w stronę loży, gdzie usiadłam, a Mars zniknął przy barze po drinki dla nas. Po chwili wrócił z dwoma szklankami whisky, podając mi jedną i upijając łyk swojej.
- Z kim tu przyszłaś? - zapytał. - Nie znam cię. Jesteś nowa. Nie wpuściliby cię samej.
- Czy to ważne? - zaśmiałam się cicho. - Wydaje mi się, że ważniejsze jest, z kim spędzę tu czas niż to, z kim tu przyszłam.
Mars uśmiechnął się, widocznie moja pewność siebie spodobała mu się.
- Dlaczego nie pijesz? - zapytał, wskazując na stojącą przede mną whisky.
- Nie jestem idiotką, by przyjmować cokolwiek z rąk obcego faceta - zaśmiałam się. - Skąd mam wiedzieć, czy niczym tego nie zaprawiłeś?
Mężczyzna popatrzył mi w oczy, w końcu się uśmiechając i skinął głową, biorąc moją whisky, a mi podsuwając swoją szklankę.
- Pasuje? - zakpił.
W ramach odpowiedzi, wychyliłam szklankę, opróżniając ją do połowy z zawartości, a po chwili dopijając resztę.
- Zamówię ci kolejną - stwierdził rozbawiony, już mając wstać, gdy położyłam dłoń na jego kolanie, powstrzymując go.
- Nie będę pić sama, a wątpi, byś ty chciał się upić przed wyścigiem - zakpiłam.
Mars uśmiechnął się szeroko, zdejmując moją dłoń ze swojego kolana i kładąc ją na swoim udzie.
- A więc przyszłaś obejrzeć widowisko? Jak wygrywam? - zapytał, mierząc mnie wzrokiem.
- Żaden to wyczyn, gdy brak poważnych przeciwników - skwitowałam.
- Masz na myśli...? - zaczął, marszcząc brwi.
- Montago dziś odpuścił, więc nie masz z kim przegrać - pozwoliłam sobie na sprowokowanie go i lekki blef. - Co to za wygrana, skoro przeciwnicy są przegrani już na starcie, nie dorównując ci do pięt?
- Uważasz, że gdyby Montago brał udział, przegrałbym z nim? - zapytał z niedowierzaniem.
- Cóż, dowiemy się następnym razem - zaśmiałam się cicho, wstając i wyciągając dłoń, by pogładzić go na odchodne po policzku.
Mars złapał mnie za rękę, przytrzymując przy sobie.
- W takim razie, kiedy Montago będzie się ścigał, nie możesz przegapić tego, jak z nim wygrywam - powiedział stanowczo.
- Z kim tu przyjdę? - zapytałam, powtarzając jego słowa, którymi rozpoczął rozmowę. - Nie znają mnie. Jestem nowa. Nie wpuściliby mnie samej.
Kąciki ust Marsa uniosły się w uśmiechu, gdy zrozumiał, że to jego słowa.
- Bystra - pochwalił. - Wejdziesz bez problemu na każdą imprezę i wyścig - obiecał.

(Brajan? Chloe umie sobie wejściówki załatwić )

sobota, 7 stycznia 2017

od Brajana CD Chloe

- Jeśli nie chcesz tam zginąć to lepiej nie bierz - powiedziałem - ale bądź SLA niektórych osób ostra
Z pokoju wybiegł mój pies spojrzałem na niego. On stanął.
- Idziemy? - zapytalem
- Możemy - odparla
Wyszlismy z hotelu i tym razem pojechalismy moja zabójczą maszyna. Wsiedlismy dziewczyna złapała mnie a ja ruszylem. Po dwudziestu minutach byliśmy n miejscu. Zeszlismy z motocyklu i wyszlismy do budynku. Kumple od razu przyszli i sie przywitali
- A to pewnie Chloe? - zapytał z uśmiechem
- Tak - powiedziałem z lekkim uśmiechem - Chloe to jest Max, Nikodem, Alex, Rajan, Miky - powiedziałem
- Milo mi - powiedzieli na trzy cztery po czym zaczęli sie śmiać
- Mi również - zaśmiała sie
- Bierzesz dzisiaj udział w wyścigu? - zapytał Rajan
- Raczej nie,biorę dzisiaj na luz - mruknalem
- Oj no weź udział wiesz kto też bierze?
- No kto?
- Kojarzysz faceta z pseudonimem Mars? - zapytał
- To on bedzie brał?
- tak
- e tam dzisiaj się nie scigam i koniec
Poszedłem do barku i znalazłem się za blatem koło kolegi zrobiłem DWS shoty jeden podalem dziewczynie. Wypilismy.
- Musisz podzialac sama idz Zatańcz to jacyś podejda to ich poznasz, nie za bardzo znam ludzi od Marsa - powiedziałem
Chloe?

sobota, 7 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana


Spojrzałam najpierw na kipiącego niemal ze złości Brajana, a następnie na prędkościomierz.
- Zwolnij - powiedziałam cicho, a gdy chłopak nie posłuchał, powtórzyłam jeszcze raz.
Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
- Bo co, bo łamię przepisy? - zapytał kpiąco.
- Bo boję się o własne życie - przyznałam szczerze.
- Jeżdżę na wyścigach, nie musisz bać się szybkiej jazdy ze mną - powiedział już nieco łagodniejszym tonem.
Westchnęłam, spoglądając na Brajana i lekko dotknęłam jego spoczywającej na kierownicy dłoni.
- Zwolnij, proszę - powiedziałam cicho i chociaż na początku Brajan nie posłuchał, po chwili zobaczyłam, że wskazówka prędkościomierza spada poniżej 200.
Dalszą drogę przejechaliśmy w milczeniu, a ja rozmyślałam o relacjach Brajana z jego ojcem i o tym, co powiedział o odejściu matki. Mimo iż miałam się w nic nie angażować i niczym nie przejmować, oprócz złapania kilku tropów dla śledztwa, było mi żal Brajana. Ja zawsze miałam po swojej stronie mamę, zawsze miałam oparcie w tacie, który mimo swoich częstych nieobecności zawsze mnie wspierał, no i miałam zawsze przy sobie brata, Kaydena, a później także bliźniaczki. U nas w domu panowała ciepłą atmosfera, całkowite przeciwieństwo tego, co wyczułam w domu ojca Brajana.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, chłopak zaprowadził mnie do siebie, a gdy wskazał mi drzwi do łazienki, poszłam szybko się przebrać. Zdjęłam swoją sukienkę i założyłam czarne, obcisłe spodnie z przetarciami, krótką, odsłaniającą brzuch bluzeczkę w biało-czarne paski i do tego czarne, wysokie buty na słupku. Przez ramię przerzuciłam torebkę i czarną ramoneskę, a usta podkreśliłam czerwoną szminką



Kiedy wyszłam z łazienki, Brajan już na mnie czekał.
- Przykro mi, że musiałaś być tego świadkiem - westchnął, mając pewnie na myśli sytuację u jego ojca.
- Przykro mi, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce i że musiałeś tego doświadczyć - powiedziałam szczerze, biorąc go za rękę. - Ale trudno, stało się. Przywykłam do gorszych wyzwisk - zapewniłam z uśmiechem.
- Gotowa? - zapytał Brajan.
Wzruszyłam ramionami.
- Tak, jeśli chodzi o ubiór - stwierdziłam. - Bo zakładam, że niemądrym byłoby brać jakąkolwiek broń ze sobą?

(Brajan?)

sobota, 7 stycznia 2017

Od Daniela CD Niny

Widzę, że dziewczyna nieźle się ustatkowała, skoro mieszka w najdroższym hotelu. Cóż, bynajmniej mam tylko kilometr do domu, więc pójdę piechotą. Deszcz i tak już ustawał po pół godzinie, a z cukru nie jestem. Stojąc w hotelu dziewczyna milczała, a ja przyglądałem się wystrojowi.
- Będę już wracał do siebie - oznajmiłem dziewczynie skręcając w stronę wyjścia, jednak ona mnie zatrzymała.
- Em... - czy była aż taka speszona? Ale czym? - Spotkamy się jutro? - zaproponowała. Wzruszyłem ramionami nieco za bardzo obojętnie, jak na tą sytuację. Normalnie to mężczyźni się cieszą, gdy dziewczyna chce się z nimi spotkać, ale te sprawy mnie mało obchodziły. Zawsze uważałam, że co będzie, tak musi być i tyle.
- Po osiemnastej w kawiarni na przeciwko? - zaproponowałem, a ona skinęła głową. Świetnie. Umówiliśmy się, więc teraz się z nią pożegnałem, po czym wyszedłem z hotelu. Spojrzałem w niebo. Szare chmury ustępowały niebieskiemu niemu, tym samym kończąc ulewę, a tworząc bardziej mżawkę. Skierowałem się w lewo i szedłem do swojego domu. Dlaczego po osiemnastej? Bo to tej mam robotę, a nie chce mi się wracać do domu, potem znowu gdzieś wychodzić i znowu wracać. Wolałem wszystko załatwić od razu. Zapewne Nina będzie tam szybciej niż ja, gdyż muszę dojechać, wiec powinienem tam być piętnaście po osiemnastej. Ta... najwidoczniej nigdy nie utrzymywałem zasady, że to chłopak powinien czekać na dziewczynę. Może przez ojca? W końcu tyle mi wpajał do głowy, że praktycznie stałem się nim. Tyle, spokojniejszy.

<Nina?>

sobota, 7 stycznia 2017

Od Brajana CD Chloe

Następnego dnia wstalem dość wcześniej gdyż o 8. Wstałem z łóżka i wziąłem prysznic. Potem zrobiłem śniadanie,s także nakarmilem psa. Gdy była już koło 11 zacząłem się ubierać. Nalozylem elegancki garnitur. Wygladalem jak nie ja. Pies przygladal mi się pewnie pytał się czy to ją. Usmiechnalem się pod nosem jedynie. Usiadlem na kanpie i zacząłem czekać na dziewczynę. Po dłuższej chwili ktoś zapukał otworzylem drzwi. Przed drzwiami stała Chloe. Pięknie wygladala. Ona z rozbawieniem mi się przyglądała.
- Ładnie wygladasz - oznajmilem
- Moglabyn powiedzieć to samo ale wygladssdz jak pingwin - zaśmiała się
- No wiesz czasem trzeba - mruknalem
Wyszlismy z hotelu i poszlismy do mojego samochodu.Otworzylem drzwi,żeby mogła wsiąść.Po chwili zajalem miejsce przed kierownicą. Odpalilem samochód i ruszlismy. Trochę to było bo godzina jazdy. Jechalismy w ciszy.
- Ojciec będzie myślał że jesteśmy razem więc niech tak zostanie, okej? - zapytalem
- Zaraz.. Mam udawać twoja dziewczynę?
- Ta - mruknalem
Po godzinie ujzelismy ogromną wille z posiadloscia. Zaparkowalem na parkingu. Drzwi otworzyli służący. Weszlismy do środka.
- Pański ojciec już na was czeka - zekl jeden z podnozkow ojca
Kiwnalem głową i poszlismy do jadalni tam już czekał mój ojciec.
- Witajcie - zekl radośnie, dziwne może się zmienił - a kim jest ta ładna osobka?
- Ojcze to moja dziewczyna Chloe - oznajmilem w moich słowach musiało dość dziwnie zabrzmiec
W końcu usiedlismy do stolu było dość sztywno jak zawsze.
- Czym się zajmujess Chloe - zapytał ojciec
- pracuje jako policjantka - powiedziała
- Dość ambitnie i jak ci idzie?
- Bardzo dobrze - oznajmiła
- Chociaż ty masz dobra prace nie to co mój syn - spojrzał na mnie karcaco
Ją udalem że tego nie słyszałem. W końcu podali obiad zaczęliśmy jeść.
- Jak się poznaliscie? - zapytał
Chloe spojrzala na mnie postanowiłem że ją od powiem.
- poznalismy się na jednej z imprez - powiedziałem
- pewnie w tędy byłeś tam jako barman,czyż nie? - spojrzał na mnie
- wiesz ze to jest moja praca - mruknalem
- mogles osiągnąć więcej a ty się stoczyles i pracujesz Jako barman i jezdzisz w nielegalnych wyścigach, mogles się ścigać na torach a nie na jakiś drogach u slamsow.
- Nie jestem taki jak ty nie zależy mi na pieniądzach
- I to jest właśnie twój błąd
- Mój? Raczej twój to przez ciebie matka odeszła - warkłem - Nie mogła już ciebie wytrzymać bo dla ciebie tylko kasa sie liczy
- Zamilcz - warkł
- Co zamilcz jak taka prawda? Gdybyś nie dbał tylko o siebie i jej nie bil by nie odeszła
- Sama na to zaslugiwala tak samo jak ty, zamiast siedziec w książkach szlajales się z tymi chuliganami i widać teraz co z ciebie wyrosło. W ogóle dziwie się ze taka osoba jak Chloe cie zechciala jak ty nie masz nic, nawet ambicji. Chyba w jest suka tak jak ty psie
Gdy wypowiedział to ostatnie zdanie Wstałem tak samo jak on.
- Mnie możesz wyzywac od najgorszych,ale jej nie pozwole - wydarlem się
- Może mnie pobijesz? - zakipl
- Szkoda mi pięści na ciebie, myślałem ze się zmieniles ale co ją sobie myślałem  - warkłem spojrzałem na dziewczynę - Chodź stąd
Wziąłem ją za dłoń i wyszlismy z willi siedlismy w samochód. Odpalilem samochód i zacząłem jechac z dużą prędkością.
- Wybacz ze cię wziąłem nie powinienem, za biorę cię do siebie przebierzesz się i Zawiaze cie NW ten wyścig - powiedziałem
Jechalem tak szybko ze dawno przekroczylismy 200km/h
Chloe?

sobota, 7 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana


Po powrocie do domu, wyszłam ze szczeniakami, a następnie nakarmiłam je i wzięłam się za robinie obiadu dla siebie. Kiedy skończyłam i zjadłam, posprzątałam mieszkanie i przebrałam się w strój sportowy, zamierzając pobiegać. Wróciła dopiero wieczorem, wyczerpana, wzięłam więc prysznic i położyłam się spać.
Rano wstałam wcześniej, wiedząc, że muszę naszykować ubrania i na obiad z rodzicami Brajana, i na wyścigi. Kiedy już ogarnęłam się i w pośpiechu zjadłam batonika zbożowego, popijając go mlekiem prosto z kartonu, wyszłam na chwilę z psami i po powrocie do mieszkania, nakarmiłam je. Wychodząc, zgarnęłam torbę z ubraniami i kluczyki do auta, zaszłam jednak jeszcze do sąsiadki. Mimo iż było wcześnie, wiedziałam, że starsza kobieta nie śpi, ponieważ jej wnuki właśnie zbierały się do szkoły.
Zadzwoniłam do drzwi i po chwili otworzyła mi urocza staruszka, pani Smith. Chwilę później jej wnuczka, Emma, już przytulała się do mnie, podczas gdy mniej ufny Ben stał obok, uśmiechając się Zmierzwiłam mu włosy, rozbawiona.
- Chloe - uśmiechnęła się sąsiadka. - Co cię sprowadza?
- Mam do pani prośbę - westchnęłam. - Dziś wrócę do domu późno, więc mogłabym zostawić pani klucze i poprosić o zaglądanie do szczeniaków?
- Oczywiście, kochanie - zapewniła mnie sąsiadka, biorąc ode mnie klucze. - Kiedy będę szła odebrać dzieciaki, wezmę je także na spacer - obiecała.
Widząc, że dzieci są już gotowe do wyjścia i czekają już z plecakami, zaoferowałam się w ramach wdzięczności odstawić je do przedszkola, na co sąsiadka chętnie przystała i gdy dzieci były już w szkole, pojechałam do pracy.
Miałam dziś uczestniczyć w przesłuchaniu, na spokojnie więc miałam wyrobić się do 11. Kiedy byłam już wolna, poszłam do jednej z toalet, gdzie przebrałam się w sukienkę, zakładając do niej także zakolanówki. Skoro miał to być obiad z rodzicami Brajana, chciałam wyglądać elegancko i z klasą, ale również dziewczęco i uroczo.


Długo zastanawiałam się, co zrobić z włosami, zostawiłam je jednak swobodnie opuszczone na ramiona. Zrezygnowałam z mocniejszego makijażu niż podkreślenie oczu i błyszczyk i wyszłam już gotowa, kierując się do wyjścia z budynku.
Usłyszałam za sobą głośny gwizd, a następnie śmiech i rozpoznając w tym głos swojego partnera, obróciłam się rozbawiona.
- Podoba się? - zapytałam ze śmiechem.
- Gdybyś ubierała się tak do pracy, żaden przestępca by nam nie uciekł. Wyciągaliby ręce w twoją stronę, prosząc, byś ich skuła - zapewnił.
- Pochlebca - zakpiłam, klepiąc go po policzku ze śmiechem i pożegnałam się z nim, idąc w stronę swojego auta i jadąc prosto do Brajana.

(Brajan?)