Dziewczyna poszła, zostałem sam. Po chwili przyszli kumple zaczęliśmy gadac i się śmiać. W końcu opuscilem ich i wyszedlem na zewnątrz. Poszedłem na pobocze i zacząłem sobie palić. Nagle pojawiła się Chloe. Nie zauważyła mnie
- I jak ci poszło? - zapytalem wylaniajac się z cienia
- A całkiem nie źle mam wejsciowke - powiedziała z zwycięskim uśmiechem
- No to gratki - powiedziałem kończąc papierosa
- A i no może nie zechcialbys się z nim ścigać? - zapytała niby uroczo
- Co? W co ty mnie wmieszałaś? - zapytalem
- W nic ją tylko powiedziałam ze jestes od niego o wiele lepszy - powiedziała
- I pewnie mnie wyzwał do wyścigu,ta?
- No tak
Spojrzałem na nią jeszcze tego mi brakowało. Wziąłem kolejnego papierosa zapalilem i zacząłem iść w stronę parkingu.
- Gdzie idziesz? - zapytała
- Jak chcesz to chodź - odparlem
Poszła za mną na parking zacząłem szukać maszynę Marsa w końcu ją znalazłem. Zacząłem się jej przyglądać.
- O kurwa - powiedziałem - to МТТ Street Fighter kurwa to w 10 sekund daje do 405km/h - powiedziałem - Mój maszyna do nie niedoruwnuje -mruknalem
- Dasz radę - powiedziała
- ta? Żeby wygrać bym musiał jutro kupić nowy motocykl plus go jeszcze stjuningowac aby był na wieczór wiesz ile to kasy? Jakiś milion - mruknalem niezadowolony spojrzałem na nią - ją już jadę
Wsiadlem n motocykl i go odpalilem
- Narazka - powiedziałem
Wrocilem do domu.
Chloe
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz