Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 8 stycznia 2017

Od Brajana CD Chloe

Dziewczyna poszła, zostałem sam. Po chwili przyszli kumple zaczęliśmy gadac i się śmiać. W końcu opuscilem ich i wyszedlem na zewnątrz. Poszedłem na pobocze i zacząłem sobie palić. Nagle pojawiła się Chloe. Nie zauważyła mnie
- I jak ci poszło? - zapytalem wylaniajac się z cienia
- A całkiem nie źle mam wejsciowke - powiedziała z zwycięskim uśmiechem
- No to gratki - powiedziałem kończąc papierosa
- A i no może nie zechcialbys się z nim ścigać? - zapytała niby uroczo
- Co? W co ty mnie wmieszałaś? - zapytalem
- W nic ją tylko powiedziałam ze jestes od niego o wiele lepszy - powiedziała
- I pewnie mnie wyzwał do wyścigu,ta?
- No tak
Spojrzałem na nią jeszcze tego mi brakowało. Wziąłem kolejnego papierosa zapalilem i zacząłem iść w stronę parkingu.
- Gdzie idziesz? - zapytała
- Jak chcesz to chodź - odparlem
Poszła za mną na parking zacząłem szukać maszynę Marsa w końcu ją znalazłem. Zacząłem się jej przyglądać.
- O kurwa - powiedziałem - to МТТ Street Fighter kurwa to w 10 sekund daje do 405km/h - powiedziałem - Mój maszyna do nie niedoruwnuje -mruknalem
- Dasz radę - powiedziała
- ta? Żeby wygrać bym musiał jutro kupić nowy motocykl plus go jeszcze stjuningowac aby był na wieczór wiesz ile to kasy? Jakiś milion - mruknalem niezadowolony spojrzałem na nią - ją już jadę
Wsiadlem n motocykl i go odpalilem
- Narazka - powiedziałem
Wrocilem do domu.
Chloe

niedziela, 8 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana

Spojrzałam wyczekująco na Brajana.
- Który to Mars? - zapytałam.
- Może najpierw spróbuj z którymś z jego ludzi? - zakpił.
Pochyliłam się nad nim rozbawiona.
- Jak myślisz, kto wzbudza więcej podejrzeń? Dziewczyna pnąca się po szczeblach aż do najbardziej znaczącego członka mafii, zagadująca najpierw jego sługusów? Czy pewna siebie, która od razu upatrzy sobie tego najważniejszego i go skusi? - zapytałam, nie dając mu jednak odpowiedzieć, tylko odchodząc na bok i wypatrując we wskazanym wcześniej odruchowo przez kolegę Brajana kierunku, gdy mówił o Marsie.
Była tam grupka mężczyzn, jednak jeden niewątpliwie się wyróżniał. Zachowywał się, jakby był królem, wkoło pełno było dziewczyn, a osiłki rechotały z jego żartów. To musiał być Mars.
Ruszyłam na parkiet, kołysząc biodrami i uśmiechając się zalotnie, gdy mężczyzna pochwycił mój wzrok. Z doświadczenia wiedziałam, że kilka uśmiechów posyłanych mężczyźnie podczas tańca jest dla niego zaproszeniem. Działa to na wszystkich, którzy przychodzą do klubu sami. No i także dla wielu, którzy przychodzą z dziewczynami i je wystawiają.
Gdy zaczęłam tańczyć, od razu poczułam, jak ktoś obejmuje mnie od tyłu i po chwili kładzie dłonie na moje biodra. Spojrzałam wtedy znów wyzywająco na Marsa, uśmiechając się leniwie. Nie musiałam robić nic więcej - mężczyzna od razu wstał, idąc w moją stronę i odpychając ode mnie natrętnego kolesia.
- Kusicielka - usłyszałam ochrypły głos Marsa.
- Skuteczna, skoro udało mi się skusić ciebie - wyszeptałam, uśmiechając się szeroko i tańcząc z mężczyzną.
Po kilku piosenkach pociągnął mnie za rękę, sprowadzając z parkietu i prowadząc w stronę loży, gdzie usiadłam, a Mars zniknął przy barze po drinki dla nas. Po chwili wrócił z dwoma szklankami whisky, podając mi jedną i upijając łyk swojej.
- Z kim tu przyszłaś? - zapytał. - Nie znam cię. Jesteś nowa. Nie wpuściliby cię samej.
- Czy to ważne? - zaśmiałam się cicho. - Wydaje mi się, że ważniejsze jest, z kim spędzę tu czas niż to, z kim tu przyszłam.
Mars uśmiechnął się, widocznie moja pewność siebie spodobała mu się.
- Dlaczego nie pijesz? - zapytał, wskazując na stojącą przede mną whisky.
- Nie jestem idiotką, by przyjmować cokolwiek z rąk obcego faceta - zaśmiałam się. - Skąd mam wiedzieć, czy niczym tego nie zaprawiłeś?
Mężczyzna popatrzył mi w oczy, w końcu się uśmiechając i skinął głową, biorąc moją whisky, a mi podsuwając swoją szklankę.
- Pasuje? - zakpił.
W ramach odpowiedzi, wychyliłam szklankę, opróżniając ją do połowy z zawartości, a po chwili dopijając resztę.
- Zamówię ci kolejną - stwierdził rozbawiony, już mając wstać, gdy położyłam dłoń na jego kolanie, powstrzymując go.
- Nie będę pić sama, a wątpi, byś ty chciał się upić przed wyścigiem - zakpiłam.
Mars uśmiechnął się szeroko, zdejmując moją dłoń ze swojego kolana i kładąc ją na swoim udzie.
- A więc przyszłaś obejrzeć widowisko? Jak wygrywam? - zapytał, mierząc mnie wzrokiem.
- Żaden to wyczyn, gdy brak poważnych przeciwników - skwitowałam.
- Masz na myśli...? - zaczął, marszcząc brwi.
- Montago dziś odpuścił, więc nie masz z kim przegrać - pozwoliłam sobie na sprowokowanie go i lekki blef. - Co to za wygrana, skoro przeciwnicy są przegrani już na starcie, nie dorównując ci do pięt?
- Uważasz, że gdyby Montago brał udział, przegrałbym z nim? - zapytał z niedowierzaniem.
- Cóż, dowiemy się następnym razem - zaśmiałam się cicho, wstając i wyciągając dłoń, by pogładzić go na odchodne po policzku.
Mars złapał mnie za rękę, przytrzymując przy sobie.
- W takim razie, kiedy Montago będzie się ścigał, nie możesz przegapić tego, jak z nim wygrywam - powiedział stanowczo.
- Z kim tu przyjdę? - zapytałam, powtarzając jego słowa, którymi rozpoczął rozmowę. - Nie znają mnie. Jestem nowa. Nie wpuściliby mnie samej.
Kąciki ust Marsa uniosły się w uśmiechu, gdy zrozumiał, że to jego słowa.
- Bystra - pochwalił. - Wejdziesz bez problemu na każdą imprezę i wyścig - obiecał.

(Brajan? Chloe umie sobie wejściówki załatwić )

sobota, 7 stycznia 2017

od Brajana CD Chloe

- Jeśli nie chcesz tam zginąć to lepiej nie bierz - powiedziałem - ale bądź SLA niektórych osób ostra
Z pokoju wybiegł mój pies spojrzałem na niego. On stanął.
- Idziemy? - zapytalem
- Możemy - odparla
Wyszlismy z hotelu i tym razem pojechalismy moja zabójczą maszyna. Wsiedlismy dziewczyna złapała mnie a ja ruszylem. Po dwudziestu minutach byliśmy n miejscu. Zeszlismy z motocyklu i wyszlismy do budynku. Kumple od razu przyszli i sie przywitali
- A to pewnie Chloe? - zapytał z uśmiechem
- Tak - powiedziałem z lekkim uśmiechem - Chloe to jest Max, Nikodem, Alex, Rajan, Miky - powiedziałem
- Milo mi - powiedzieli na trzy cztery po czym zaczęli sie śmiać
- Mi również - zaśmiała sie
- Bierzesz dzisiaj udział w wyścigu? - zapytał Rajan
- Raczej nie,biorę dzisiaj na luz - mruknalem
- Oj no weź udział wiesz kto też bierze?
- No kto?
- Kojarzysz faceta z pseudonimem Mars? - zapytał
- To on bedzie brał?
- tak
- e tam dzisiaj się nie scigam i koniec
Poszedłem do barku i znalazłem się za blatem koło kolegi zrobiłem DWS shoty jeden podalem dziewczynie. Wypilismy.
- Musisz podzialac sama idz Zatańcz to jacyś podejda to ich poznasz, nie za bardzo znam ludzi od Marsa - powiedziałem
Chloe?

sobota, 7 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana


Spojrzałam najpierw na kipiącego niemal ze złości Brajana, a następnie na prędkościomierz.
- Zwolnij - powiedziałam cicho, a gdy chłopak nie posłuchał, powtórzyłam jeszcze raz.
Na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
- Bo co, bo łamię przepisy? - zapytał kpiąco.
- Bo boję się o własne życie - przyznałam szczerze.
- Jeżdżę na wyścigach, nie musisz bać się szybkiej jazdy ze mną - powiedział już nieco łagodniejszym tonem.
Westchnęłam, spoglądając na Brajana i lekko dotknęłam jego spoczywającej na kierownicy dłoni.
- Zwolnij, proszę - powiedziałam cicho i chociaż na początku Brajan nie posłuchał, po chwili zobaczyłam, że wskazówka prędkościomierza spada poniżej 200.
Dalszą drogę przejechaliśmy w milczeniu, a ja rozmyślałam o relacjach Brajana z jego ojcem i o tym, co powiedział o odejściu matki. Mimo iż miałam się w nic nie angażować i niczym nie przejmować, oprócz złapania kilku tropów dla śledztwa, było mi żal Brajana. Ja zawsze miałam po swojej stronie mamę, zawsze miałam oparcie w tacie, który mimo swoich częstych nieobecności zawsze mnie wspierał, no i miałam zawsze przy sobie brata, Kaydena, a później także bliźniaczki. U nas w domu panowała ciepłą atmosfera, całkowite przeciwieństwo tego, co wyczułam w domu ojca Brajana.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, chłopak zaprowadził mnie do siebie, a gdy wskazał mi drzwi do łazienki, poszłam szybko się przebrać. Zdjęłam swoją sukienkę i założyłam czarne, obcisłe spodnie z przetarciami, krótką, odsłaniającą brzuch bluzeczkę w biało-czarne paski i do tego czarne, wysokie buty na słupku. Przez ramię przerzuciłam torebkę i czarną ramoneskę, a usta podkreśliłam czerwoną szminką



Kiedy wyszłam z łazienki, Brajan już na mnie czekał.
- Przykro mi, że musiałaś być tego świadkiem - westchnął, mając pewnie na myśli sytuację u jego ojca.
- Przykro mi, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce i że musiałeś tego doświadczyć - powiedziałam szczerze, biorąc go za rękę. - Ale trudno, stało się. Przywykłam do gorszych wyzwisk - zapewniłam z uśmiechem.
- Gotowa? - zapytał Brajan.
Wzruszyłam ramionami.
- Tak, jeśli chodzi o ubiór - stwierdziłam. - Bo zakładam, że niemądrym byłoby brać jakąkolwiek broń ze sobą?

(Brajan?)

sobota, 7 stycznia 2017

Od Daniela CD Niny

Widzę, że dziewczyna nieźle się ustatkowała, skoro mieszka w najdroższym hotelu. Cóż, bynajmniej mam tylko kilometr do domu, więc pójdę piechotą. Deszcz i tak już ustawał po pół godzinie, a z cukru nie jestem. Stojąc w hotelu dziewczyna milczała, a ja przyglądałem się wystrojowi.
- Będę już wracał do siebie - oznajmiłem dziewczynie skręcając w stronę wyjścia, jednak ona mnie zatrzymała.
- Em... - czy była aż taka speszona? Ale czym? - Spotkamy się jutro? - zaproponowała. Wzruszyłem ramionami nieco za bardzo obojętnie, jak na tą sytuację. Normalnie to mężczyźni się cieszą, gdy dziewczyna chce się z nimi spotkać, ale te sprawy mnie mało obchodziły. Zawsze uważałam, że co będzie, tak musi być i tyle.
- Po osiemnastej w kawiarni na przeciwko? - zaproponowałem, a ona skinęła głową. Świetnie. Umówiliśmy się, więc teraz się z nią pożegnałem, po czym wyszedłem z hotelu. Spojrzałem w niebo. Szare chmury ustępowały niebieskiemu niemu, tym samym kończąc ulewę, a tworząc bardziej mżawkę. Skierowałem się w lewo i szedłem do swojego domu. Dlaczego po osiemnastej? Bo to tej mam robotę, a nie chce mi się wracać do domu, potem znowu gdzieś wychodzić i znowu wracać. Wolałem wszystko załatwić od razu. Zapewne Nina będzie tam szybciej niż ja, gdyż muszę dojechać, wiec powinienem tam być piętnaście po osiemnastej. Ta... najwidoczniej nigdy nie utrzymywałem zasady, że to chłopak powinien czekać na dziewczynę. Może przez ojca? W końcu tyle mi wpajał do głowy, że praktycznie stałem się nim. Tyle, spokojniejszy.

<Nina?>

sobota, 7 stycznia 2017

Od Brajana CD Chloe

Następnego dnia wstalem dość wcześniej gdyż o 8. Wstałem z łóżka i wziąłem prysznic. Potem zrobiłem śniadanie,s także nakarmilem psa. Gdy była już koło 11 zacząłem się ubierać. Nalozylem elegancki garnitur. Wygladalem jak nie ja. Pies przygladal mi się pewnie pytał się czy to ją. Usmiechnalem się pod nosem jedynie. Usiadlem na kanpie i zacząłem czekać na dziewczynę. Po dłuższej chwili ktoś zapukał otworzylem drzwi. Przed drzwiami stała Chloe. Pięknie wygladala. Ona z rozbawieniem mi się przyglądała.
- Ładnie wygladasz - oznajmilem
- Moglabyn powiedzieć to samo ale wygladssdz jak pingwin - zaśmiała się
- No wiesz czasem trzeba - mruknalem
Wyszlismy z hotelu i poszlismy do mojego samochodu.Otworzylem drzwi,żeby mogła wsiąść.Po chwili zajalem miejsce przed kierownicą. Odpalilem samochód i ruszlismy. Trochę to było bo godzina jazdy. Jechalismy w ciszy.
- Ojciec będzie myślał że jesteśmy razem więc niech tak zostanie, okej? - zapytalem
- Zaraz.. Mam udawać twoja dziewczynę?
- Ta - mruknalem
Po godzinie ujzelismy ogromną wille z posiadloscia. Zaparkowalem na parkingu. Drzwi otworzyli służący. Weszlismy do środka.
- Pański ojciec już na was czeka - zekl jeden z podnozkow ojca
Kiwnalem głową i poszlismy do jadalni tam już czekał mój ojciec.
- Witajcie - zekl radośnie, dziwne może się zmienił - a kim jest ta ładna osobka?
- Ojcze to moja dziewczyna Chloe - oznajmilem w moich słowach musiało dość dziwnie zabrzmiec
W końcu usiedlismy do stolu było dość sztywno jak zawsze.
- Czym się zajmujess Chloe - zapytał ojciec
- pracuje jako policjantka - powiedziała
- Dość ambitnie i jak ci idzie?
- Bardzo dobrze - oznajmiła
- Chociaż ty masz dobra prace nie to co mój syn - spojrzał na mnie karcaco
Ją udalem że tego nie słyszałem. W końcu podali obiad zaczęliśmy jeść.
- Jak się poznaliscie? - zapytał
Chloe spojrzala na mnie postanowiłem że ją od powiem.
- poznalismy się na jednej z imprez - powiedziałem
- pewnie w tędy byłeś tam jako barman,czyż nie? - spojrzał na mnie
- wiesz ze to jest moja praca - mruknalem
- mogles osiągnąć więcej a ty się stoczyles i pracujesz Jako barman i jezdzisz w nielegalnych wyścigach, mogles się ścigać na torach a nie na jakiś drogach u slamsow.
- Nie jestem taki jak ty nie zależy mi na pieniądzach
- I to jest właśnie twój błąd
- Mój? Raczej twój to przez ciebie matka odeszła - warkłem - Nie mogła już ciebie wytrzymać bo dla ciebie tylko kasa sie liczy
- Zamilcz - warkł
- Co zamilcz jak taka prawda? Gdybyś nie dbał tylko o siebie i jej nie bil by nie odeszła
- Sama na to zaslugiwala tak samo jak ty, zamiast siedziec w książkach szlajales się z tymi chuliganami i widać teraz co z ciebie wyrosło. W ogóle dziwie się ze taka osoba jak Chloe cie zechciala jak ty nie masz nic, nawet ambicji. Chyba w jest suka tak jak ty psie
Gdy wypowiedział to ostatnie zdanie Wstałem tak samo jak on.
- Mnie możesz wyzywac od najgorszych,ale jej nie pozwole - wydarlem się
- Może mnie pobijesz? - zakipl
- Szkoda mi pięści na ciebie, myślałem ze się zmieniles ale co ją sobie myślałem  - warkłem spojrzałem na dziewczynę - Chodź stąd
Wziąłem ją za dłoń i wyszlismy z willi siedlismy w samochód. Odpalilem samochód i zacząłem jechac z dużą prędkością.
- Wybacz ze cię wziąłem nie powinienem, za biorę cię do siebie przebierzesz się i Zawiaze cie NW ten wyścig - powiedziałem
Jechalem tak szybko ze dawno przekroczylismy 200km/h
Chloe?

sobota, 7 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana


Po powrocie do domu, wyszłam ze szczeniakami, a następnie nakarmiłam je i wzięłam się za robinie obiadu dla siebie. Kiedy skończyłam i zjadłam, posprzątałam mieszkanie i przebrałam się w strój sportowy, zamierzając pobiegać. Wróciła dopiero wieczorem, wyczerpana, wzięłam więc prysznic i położyłam się spać.
Rano wstałam wcześniej, wiedząc, że muszę naszykować ubrania i na obiad z rodzicami Brajana, i na wyścigi. Kiedy już ogarnęłam się i w pośpiechu zjadłam batonika zbożowego, popijając go mlekiem prosto z kartonu, wyszłam na chwilę z psami i po powrocie do mieszkania, nakarmiłam je. Wychodząc, zgarnęłam torbę z ubraniami i kluczyki do auta, zaszłam jednak jeszcze do sąsiadki. Mimo iż było wcześnie, wiedziałam, że starsza kobieta nie śpi, ponieważ jej wnuki właśnie zbierały się do szkoły.
Zadzwoniłam do drzwi i po chwili otworzyła mi urocza staruszka, pani Smith. Chwilę później jej wnuczka, Emma, już przytulała się do mnie, podczas gdy mniej ufny Ben stał obok, uśmiechając się Zmierzwiłam mu włosy, rozbawiona.
- Chloe - uśmiechnęła się sąsiadka. - Co cię sprowadza?
- Mam do pani prośbę - westchnęłam. - Dziś wrócę do domu późno, więc mogłabym zostawić pani klucze i poprosić o zaglądanie do szczeniaków?
- Oczywiście, kochanie - zapewniła mnie sąsiadka, biorąc ode mnie klucze. - Kiedy będę szła odebrać dzieciaki, wezmę je także na spacer - obiecała.
Widząc, że dzieci są już gotowe do wyjścia i czekają już z plecakami, zaoferowałam się w ramach wdzięczności odstawić je do przedszkola, na co sąsiadka chętnie przystała i gdy dzieci były już w szkole, pojechałam do pracy.
Miałam dziś uczestniczyć w przesłuchaniu, na spokojnie więc miałam wyrobić się do 11. Kiedy byłam już wolna, poszłam do jednej z toalet, gdzie przebrałam się w sukienkę, zakładając do niej także zakolanówki. Skoro miał to być obiad z rodzicami Brajana, chciałam wyglądać elegancko i z klasą, ale również dziewczęco i uroczo.


Długo zastanawiałam się, co zrobić z włosami, zostawiłam je jednak swobodnie opuszczone na ramiona. Zrezygnowałam z mocniejszego makijażu niż podkreślenie oczu i błyszczyk i wyszłam już gotowa, kierując się do wyjścia z budynku.
Usłyszałam za sobą głośny gwizd, a następnie śmiech i rozpoznając w tym głos swojego partnera, obróciłam się rozbawiona.
- Podoba się? - zapytałam ze śmiechem.
- Gdybyś ubierała się tak do pracy, żaden przestępca by nam nie uciekł. Wyciągaliby ręce w twoją stronę, prosząc, byś ich skuła - zapewnił.
- Pochlebca - zakpiłam, klepiąc go po policzku ze śmiechem i pożegnałam się z nim, idąc w stronę swojego auta i jadąc prosto do Brajana.

(Brajan?)

piątek, 6 stycznia 2017

Od Brajana CD Chloe

Spojrzałem na dziewczynę. Myśląc. Nagle zadzwonił telefon do mnie. Odebralem.
- Halo? ... Mój ojciec chce mnie widziec? .... Wiesz,że nie mam dziewczyny... Serio musze się z nim spotkać? ... Ta bedzie jak ostatnio... Dobra będę.. Ale po obiedzie znikam - powiedziałem i się rozlaczylem. Zucilem telefon na blat.
Ponownie spojrzałem na dziewczynę.
- Wprowadze cię, jeśli ty pojedziesz ze mną na obiad do ojca - powiedziałem
- OOo rodzinne jedzonko - zakpila
- Zgadzasz się?
- Niech będzie - oznajmiła
- Przyjedz do mnie jutro o 13 najpierw pojdziemy na obiad, a potem za biorę cie na ten wyścig - powiedziałem - a ładnie się ubierz i wez ubrania na zmianę
Wyszedlem z kuchni i w salonie powiesilem worek do treningu wszystko odsunalem żeby mieć miejsce. Zdjalem koszulkę a dłonie otoczylem bandazem. Zacząłem walić w worek przypominajac sobie przeszłość.
Chloe?

piątek, 6 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana

Uniosłam brwi, lekko zdziwiona i rozbawiona zaistniałą sytuacją, ale z westchnieniem podałam rękę dziewczynie, chcąc pomóc jej wstać, gdy za Brajanem zatrzasnęły się drzwi.
- Nie dotykaj mnie - warknęła.
Mimo to jednak złapałam ją za rękę i podniosłam, rzucając jej rozbawione spojrzenie.
- On nie jest tego wart - zapewniłam, widząc łzy w jej oczach. Gdy jedna spłynęła po policzku, pospiesznie ją starłam. - O jedną łżę za dużo na takiego drania - szepnęłam pokrzepiająco.
- W takim razie dlaczego ty tu jesteś? Myślisz, że ciebie potraktuje inaczej, niż mnie? - zapytała załamana.
- Chyba jestem za mądra, by dać się tak omotać i wyrzucić na zbity pysk - powiedziałam cicho, wiedząc, że nigdy nie pozwoliłabym na takie zachowanie względem siebie. Jeśli jakiś facet tylko by spróbował, marnie by skończył i tyle. - Odprowadzić cię?
- N-nie trzeba - szepnęła, wychodząc, a ja znów poszłam do salonu, gdzie okupowałam kanapę, bawiąc się swoim telefonem.
Po długim czasie usłyszałam kroki i w drzwiach pojawił się Brajan.
- Jeszcze tu jesteś? - warknął, patrząc na mnie.
Zmierzyłam go wzrokiem, odkładając na bok swój telefon.
- Jesteś skończonym sukin.synem - stwierdziłam pewnie, przez co chłopak spojrzał na mnie wściekły.
- Nie waż się tak do mnie mówić - syknął.
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Cóż, nie jestem tu, by cię obrażać, tylko po to, byś mi pomógł. Skoro przekonałam się już, że jesteś zwykłym macho, który zmienia dziewczyny jak rękawiczki, to cóż... Masz rację, dziwne byłoby, żebyś pokazywał się ciągle ze mną. Bo oczywiście 'zakochanie' nie wchodzi w grę - zakpiłam, wiedząc, że nie potrafiłby udawać zakochanego. - Ale wprowadź mnie chociaż na jedno spotkanie.
- Tylko jedno? - upewnił się.
Wzruszyłam ramionami, przywołując na twarz kusicielski uśmiech i zamrugałam oczami, obdarzając Brajana kokieteryjnym spojrzeniem i w tym samym czasie przesunęłam językiem po wargach. Widziałam, jak bardzo poruszyło to Brajana, który teraz pożerał mnie wzrokiem. Przygryzłam wargę, by ostatecznie przekonać się, czy moja 'tajna broń' działa, chociaż nie było co do tego wątpliwości. Kilka puszczonych oczek, uśmiechów, trzepotania rzęsami i sztuczek z przygryzaniem wargi złamie każdego.
- Jak widzisz, z moim urokiem osobistym na pewno bez problemu znajdę partnerów na kolejne takie imprezy, skoro ty już nie będziesz mnie chciał - zakpiłam.

(Brajan?)

piątek, 6 stycznia 2017

Od Niny cd Daniela

Spojrzałam na chłopaka. Czy on chce mnie odprowadzić ? Chyba dobrze usłyszała... Co odpowiedzieć, co odpowiedzieć ? Chłopak mi się przyglądał czekając na moją odpowiedź.
- No nie wiem - powiedziałam - Trochę do mnie jest daleko, po za tym pada
- Możemy wziąści taxi - zaproponował od razu
- No.... no dobrze - oznajmiałam, leciutko podniosłam kąciki ust ale po chwili opadły.
Wstaliśmy z krzeseł i wyszliśmy z budynku, tak lało, że nie wiem. Na szczęście przy tym samym chodniku co kawiarnia stały taksówki. Szybko poszliśmy do niej wchodząc od razu. Chłopak na mnie spojrzał czekając aż powiem adres.
- Baker Street 146 - powiedziałam 
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, chyba dlatego, że mieszkam w najdroższym hotelu w Londynie. Spuściłam znowu wzrok. Zaczęliśmy jechać. Po trzydziestu minutach z korkami byliśmy na miejscu. Wyszliśmy z taksówki i poszliśmy do hotelu. Zatrzymaliśmy się a ja spojrzałam na chłopaka nie wiedząc co powiedzieć.
Daniel?

piątek, 6 stycznia 2017

Od Daniela cd. Niny

Nie odrywałem od niej wzroku. Zastanawiało mnie, jak to jest się czuć winnym i mieć coś na sumieniu. Ja nigdy nie stosowałem jakiegoś carpe diem, więc nie mam pojęcia, co może czuć. Ale może to i dobrze? Po co mi zawracać głowy takimi bzdetami?
- O niego nie - mruknąłem spoglądając na jej ręce. - Ale będę jeśli dalej się będzie o to zamartwiać - niby groźba, ale mój ton się nie zmieniał. Tak jakby jednym głosem próbować wypowiedzieć wszystkie możliwości i sprawdzić, które się nadaje do tego głosu. W tej chwili na razie chyba żadne zdanie nie pasowało.
Nina milczała i nerwowo bawiła się serwetką. Spoglądając na jej ręce mogłem stwierdzić, że się... stresuje? A może denerwuje? Strach... wątpię. To przypominało bardziej "co mam robić?".
- To... już nie będę o tym mówić - powiedziała po chwili, na co skinąłem głowa.
Teraz ja milczałem. Zastanawiałem się nad zaczęciem rozmowy. Ta... tylko jak? Od bardzo dawna nie miałem kontaktu słownego z jakąś osobą, nie licząc załatwiania jakichś formalności. Tako pogadać z... ze znajomym czy coś w tym stylu, to raczej nie dla mnie. Ale może spróbować?
- Chyba miałaś wychodzić... do domu? - jestem w tym mistrzem, na prawdę. Dziewczyna chwilę milczała dalej ugniatając w różne strony, zakręcając, składając papierową szmatkę, aż w końcu spojrzała na mnie.
- Yhym - przytaknęła i przestała ją męczyć. Schowała dłonie pod stół. Wsadziłem dłoń do kieszeni w poszukiwaniu pieniędzy, aby zapłacić za kawę.
- Odprowadzić się... czy coś? - zaproponowałem. Ta... raczej w tym najlepszy nie byłem. W ogóle po co ja to robię?

<Nina?>

piątek, 6 stycznia 2017

Od Joyce CD Emmy

Ostatni raz pochwyciłam spojrzenie Emmy i miałam nadzieję, że mój wzrok mówi, jak bardzo byłam jej wdzięczna w tamtym momencie. Sprawdziłam czas. Do rozpoczęcia zostało piętnaście minut. Ominął mnie właśnie opasły hindus, który również miał zamiar wyjść na ulicę. Udało mi się go wyprzedzić, co nie było oczywiście trudne. Przemknęłam przez bramki szybko, by wbiec po schodach na górę. Ponownie spotkałam się z rzadkim w Anglii słońcem. Skręciłam w pierwszą uliczkę i już biegłam ile sił w nogach. Patrzyłam głównie na drogę, choć czasem przenosiłam oczy na pokreśloną kolorowym długopisem kartkę i zegarek. Czas nagle zaczął przyspieszać, jakby chciał mi udowodnić, że nie mogę jednocześnie studiować i grać w teatrze, ponieważ to ponad moje sił.
Gdy ujrzałam dobrze znany mi budynek, kamień spadł mi z serca. Zwolniłam nieco, choć nadal moja głowa była pełna czarnych myśli. Teoretycznie nie powinnam się martwić, bo i tak nie gram od pierwszej minuty, ale głupio byłoby wpaść do środka, przebiec przez środek sali, wtargnąć na scenę i rzucić się za kotary. Nie tak to działa.
Miałam szczęście. Ostatnie osoby zajmowały swoje miejsca. Ścisnęłam w dłoni pomiętą kartkę, jakby to miało pomóc mi w przezwyciężeniu stresu. Nogi miałam jak z waty po sprincie godnym podziwu (z moją kondycją to był na prawdę wyczyn). Dosyć niepewnie poszłam za kulisy.
— Hamilton! — zawołał trochę za głośno chłopak, którego dziś miałam ogromną ochotę uderzyć (i to zrobię). — Gdzieś ty była?
Przez tłum ludzi przedarł się czarnowłosy chłopak, minimalnie niższy ode mnie. W ręku trzymał swój scenariusz i niemal obsesyjnie poprawiał swój kostium. Rory, bo tak miał na imię, zerkał co chwila w najbliższe lustro. Rozumiałam, że chciał wyglądać dobrze na scenie, ale jego nawyk przełożył się w krótkim czasie na życie poza teatrem. Nawet ba próbach chciał wyglądać nieskazitelnie.
— Nie denerwuj mnie — warknęłam, ściągając torbę przez głowę. Przepuściłam dziewczynę w długiej sukni i capnęłam ubranie, w które musiałam wcisnąć się w dwie minuty. Gubiąc po drodze buty, poszłam się przebrać. — Najpierw Finn, taki jeden z mojego roku, się przyczepił, potem jakąś baba chciała mnie zabić wzrokiem bazyliszka, to cholerne metro jechało oczywiście za wolno, a w środku sprzedałam jakiejś dziewczynie cios łokciem. A, no i zgubiłam scenariusz — pomachałam nim, wytykając rękę zza zasłony.
— Mam nadzieję, że mi nic nie wypadnie — mruknęłam, patrząc w dół na kosmicznie głęboki dekolt. Wyszłam z przebieralni, unosząc go kilka razy. Ciągle opadał na swoje stare miejsce. Wydałam z siebie jęk niezadowolenia.
Rory nadal nie nauczył się, że nie powinien odzywać się do mnie, gdy mam ochotę rozwalić komuś głowę.
— Nie ma co wypaść — zauważył fachowo, nie mogąc się powstrzymać od tej uwagi. — Już jestem cicho — dodał, widząc mój rozgniewany wyraz twarzy.
— Petruchio dostanie najmocniejszego liścia od czasów Szekspira — uśmiechnęłam się do niego lekko. Kątem oka ujrzałam kobietę, która witała publiczność. — I w sumie masz rację. Nie ma co wypaść.


Po spektaklu długo nie zdejmowałam sukni, choć nieco wstyd mi było paradować z takim dekoltem. Wszyscy biegli po kulisach, a ja siedziałam (dosyć niestosownie jak na kobietę) na krześle. Chcieli jak najszybciej wrócić do domu, to jasne. Ja w głowie miałam norweskie słówka, a po kilku chwilach na pierwszy plan zaczęło wysuwać się kolejne durne przezwisko, jakie wymyślił Rory (Cnotka). Wpadł na ten wspaniały pomysł po tym, jak po raz tysięczny usłyszał mój niezadowolony ton i gorzkie słowa co do kreacji. Uprzedziłam go, że na kolejnym spektaklu dostanie jeszcze mocniej w twarz. Po tych słowach zmył się szybko do domu, a ja w końcu zaczęłam przechodzić przemianę ze Złośnicy w Joyce.
Wyszłam z teatru w milczeniu, by nie przerywać podśpiewującej pani Libbs.
Mimo że mieszkałam dosyć daleko od teatru, pozwoliłam sobie na spacer. Patrzyłam na witryny mijanych sklepów, kilka razy zatrzymałam się przy nich. Patrzyłam na ubrania, choć wiedziałam, że w planach nie miałam ich zakupu. Nie mogłam jednak nie wejść do żadnego sklepu — wybrałam spożywczak.
W lodówce miałam tylko przeterminowany keczup, więc to dosyć zrozumiała decyzja. Wpakowałam do koszyka dużo opakowań z zieloną herbatą, zupy w proszku, kilka paczek makaronu i dwa słoiki sosu do niego. Przeszłam też obok słodyczy. Moją uwagę zwróciła paczka żelek. Patrzyłam na nie chwilę, jakbym odkryła ósmy cud świata, po czym zabrałam je ze sobą.
Londyn nocą był nieco pusty. Wiele klubów dopiero co otwierano, więc grupki znajomych schodziło się do nich. Samochody leniwie przetaczały się przez ulicę. A ja, cała zmarznięta, szłam wolno po chodniku. Zadzierałam głowę ku górze, by patrzeć na ogromną tarczę Big Bena. Jednocześnie rozerwałam pakunek słodyczy (kilka z nich oczywiście musiało wylądować na bruku) i zajadałam się tymi słodkościami. Podobno są dobre na stawy, więc po całej porcji nie będę się musiała martwić na stare lata.


— Joyce!? — wrzasnęła pani Correlio z klatki schodowej. Tym razem nie udało mi się przemknąć niezauważalnie. — Gdzie wychodzisz?
— A co cię to obchodzi? — zapytałam pod nosem, choć gdybym powiedziała to głośno, i tak by mnie nie usłyszała. Odchrząknęłam i odpowiedziałam na jej pytanie: — Powłóczyć się!
Nic nie odpowiedziała. Ponownie pogłośniła swoją ulubioną argentyńską telenowelę. Znałam już każdą kwestię na pamięć, bo oglądała cały czas to samo, a przez sufit w tym domu słyszałam bardzo dużo.
Zajęcia z fonetyki (męczarnia) miałam o pierwszej po południu, potem przerwa i znowu wykład. No i na sam koniec kolejne przedstawienie. Miałam jeszcze dosyć dużo czasu, więc ruszyłam prosto do Hyde Parku. Nie był zbytnio oddalony od domu pani Correlio, więc bywałam tam często.
Spotkania ze znajomymi były tam rzadkością, ale tego dnia miałam wyjątkowe szczęście. Ujrzałam Emmę, która nadciągała z przeciwnej strony. Prowadziła przed sobą ogromnego, czarnego psa, który wyglądał na niezwykle podekscytowanego tym wyjściem. Uśmiechnęłam się do dziewczyny, choć niezbyt zwracała uwagę na otoczenie. Postanowiłam więc zacząć rozmowę. Gdy przechodziła obok, spojrzałam na jezioro, jakbym zobaczyła coś naprawdę interesującego. Minęła mnie, a w tym samym czasie odwróciłam się i już szłam za nią.
— Jest twój? Wygląda świetnie, serio. Też kiedyś takiego miałam, był... — przerwałam na samą myśl o zwierzęciu. Uśmiechnęłam się smutno. — Nie ważne. Miło mi cię widzieć ponownie, Emmo. — „Nikt już nie mówi w taki sposób, ogarnij się".
Emma? R.I.P. moja wena.

piątek, 6 stycznia 2017

Od Brajana CD Chloe

Spojrzałem na dziewczynę będę miał przez nią kłopoty nie ma co.
- Po pierwsze - zacząłem - Nogi ze stołu - mruknalem dziewczyna zabarala nogi - Po drugie będę miał dzięki tobie przewalone
- Niby dlaczego - zapytała
- Może dlatego,że wiedzą kim jesteś i ta wiadomość się szybko rozniesie - powiedziałem - a gdyby nawet udało by mi się wmówić,że nie jesteś z psiarni to będą wiedzieć ze jest coś nie tak bo nie chodze z jedna dziewczyna parenascie razy na imprezę - mruknalem
Nagle ktoś zapukał spojrzałem w stronę drzwi.Westchanlem
- Kurwa czego - warkłem
Poszedłem do drzwi i je otworzylem tam zobaczyłem dziewczyne z ktora spędziłem kiedyś noc.
- No cześć misiaku - powiedziała z uśmiechem
- Yyy co ty tuj robisz - zapytalem
- Ją wiem, ze byłam na jedna noc ale może coś z tego jednak będziesz - zapytała rzucając mi się na szyję
- Nic z tego - zaśmiałem się biorąc jej ręce z mojej szyji - Noc nas nie łączy - warkłem nagle
Ona na mnie spojrzala
- Wypad - warkłem ponownie
Ta spojrzala na kanapę i zobaczyła dziewczynę
- Kolejna na kolejna noc,czyli to prawda - powiedziala w jej oczach pojawiły się łzy
- A co zakochalas się? - mruklem
Ta mnie walnela w twarz. We mnie coś się zagotowalo nagle zamknalem drzwi. Wziąłem ją za szyję i przydusilem do ściany.
- Jeszcze raz mi przywalisz a zdechniesz - warkłem
Puscilem dziewczynę a ta upadła na podłogę nagle Chloe złapała mnie. Lekko ją popchnalem i poszedłem do łazienki.
Chloe?

piątek, 6 stycznia 2017

Od Chloe CD Brajana

Skinęłam głową, nie czekając na zaproszenie i przepychając się w drzwiach obok chłopaka.
- Masz rację, przyszłam cię opieprzać - powiedziałam spokojnie. - Ale temat wyścigów sobie daruję.
- Więc można powiedzieć, że to wizyta prywatna? - zapytał, unosząc zabawnie brwi i krzyżując ręce na piersi. - Przeszkodziłaś mi w prysznicu, ale nic straconego... Może zechcesz dołączyć do mnie?
Otaksowałam wzrokiem jego szczupłe, lecz umięśnione ciało, udając, że nie widzę w nim nic ciekawego i przeniosłam wzrok na wystrój salonu, w którym teraz się znajdowałam, udając, że bardziej ciekawi mnie wnętrze jego domu.
- Odpuszczę sobie tej przyjemności - zapewniłam, kpiąco przeciągając ostatnie słowo.
- Po co więc przyszłaś? - zapytał zdezorientowany moim zachowaniem Brajan.
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Już wiesz, że przeszkadza mi przedmiotowe traktowanie mnie; to raz. A drugi powód, to chyba po prostu pokaz możliwości - powiedziałam z namysłem.
- Możliwości? - wymruczał Brajan, podchodząc do mnie.
- Znam twój adres, mam o tobie kilka informacji. Jeśli postaram się bardziej, pewnie znajdę jeszcze kilka, w tym numer ubezpieczania motocykla. A od tego już prosta droga, bym poznała numery na blachach. I bym następnym razem przekazała je wszystkim radiowozom i postarała się, chol.ernie się postarała, byś został jednak złapany.
- Co, jeśli nie mam ubezpieczenia? - zapytał Brajan z kpiącym uśmiechem.
- To ma pan problem, panie Montago, bo ubezpieczenie jest wymagane - powiedziałam poważnie, podziwiając wiszący na ścianie obraz. - Mogą być lekkie kłopoty.
- Grozisz mi drobiazgami, z których łatwo się wywinę - roześmiał się.
- Zdaję sobie z tego sprawę. Poza tym, to nie jest groźba, tylko jak już wspominałam, pokaz możliwości. Jeśli się bardzo uprę, mogę narobić ci problemów. Ale może nie chce. Może wcale nie muszę wiedzieć o braku ubezpieczenia, nie muszę znać tych tablic, mogę odpuszczać ci wyścigi - obróciłam się przodem do chłopaka.
- Czego w takim razie chcesz? - zapytał, coraz bardziej zaciekawiony.
- Zdałam sobie sprawę, że nie każdy jest zapraszany na takie wyścigi, nie każdy jest wpuszczony do tej 'ciemnej elity' - zaśmiałam się. - Macie pewnie kilku gangsterów i dealerów, fałszerzy... Chcę tylko informacji i wprowadzenia mnie ze sobą na kilka wyścigów, poznania mnie z osobami, które mogłyby wydać się policji interesujące.
- Żebyś mogła powiedzieć w psiarni i żebyście mogli rozpieprzyć wyścigi? - zakpił.
- Oczywiście, że nie - powiedziałam spokojnie. - Tylko i wyłącznie ja, by nie zwracać uwagi. Proponuję ci umowę.
- Tylko co ja z tego będę miał? - zainteresował się Brajan.
- Taryfę ulgową - roześmiałam się. - No i oczywiście moje doskonałe towarzystwo, gdy będziesz mnie wprowadzał na wasze imprezy.
- Skąd wiesz, że mam takie powiązania i kontakty? I że możesz mi zaufać? - zapytał ze złośliwym uśmiechem.
- Nie jesteś grzecznym chłopcem, a moja intuicja mówi mi, że możesz mi dać to, czego chcę. W kwestii zaufania... Cóż, jeśli powiesz o mojej propozycji komuś z komendy - wyprę się. Jeśli swoim znajomym spod ciemnej gwiazdy... - zaczęłam, siadając na kanapie. - Tylko będę czekała, aż po mnie przyjdą, bo od dawna chcę ich dopaść. Mogą mi naskoczyć - zakpiłam, opierając nogi na stole.

(Brajan?)

środa, 4 stycznia 2017

Od Niny cd Daniela

- Wyglądasz, jakbyś się bała, że zaraz wydam cie policji - powiedział chłopak
Spojrzałam na chłopaka ponownie. Miał pewnie rację. A czemu tak wyglądałam bardziej byłam zmieszana niż się bałam. Nic nie odpowiedziałam chłopakowi. Spojrzałam tylko w stronę okna, gdzie dalej padał deszcz westchnęłam cicho.
- Wygląda jakby nie miało zamiaru przestać padać - szepnęłam cicho i spuściłam wzrok
Chłopak spojrzał na mnie jakby nie dowierzał, że powiedziałam o pogodzie.
- Jak to burza - powiedział tylko
Wzięłam w dłoń kawałek materiału i zaczęłam się jakby bawić, ale robiłam to ze stresu. Chłopak mi się dalej obserwował nie powiem, że to było fajne, ponieważ wciąż czułam się zmieszana. 
- Jesteś zły a ten nos ? - zapytałam przenosząc wzrok na niego
Może trochę przesadzałam z tym nosem ale się czułam winna.
Daniel?

środa, 4 stycznia 2017

Od Daniela cd. Niny

Krew ciekła ciurkiem, co jakiś czas wycierałem ją chusteczką. Popijałem kawę, a gdy dziewczyna spytała mnie, czy dalej boli, popatrzyłem na nią jak na idiotkę.
- Nie - powiedziałem nieco zirytowany. - Łaskocze - powiedziałem sarkastycznie, a ona opuściła wzrok na stół. Milczała, a ja w spokoju popijałem kawę. Widząc jej zmieszanie i milczenie, zastanawiałem się, po co tu jeszcze siedzi. Czyżby na prawdę było jej przykro mojego nosa? Mało ludzie zważa na takie coś. Ja jedynie jestem kulturalny, a ona wyglądała, jakby na prawdę było jej przykro. Cóż... nie wyglądała na jakiegoś podejrzanego typka, więc... - Jak się nazywasz? - zapytałem po długiej chwili ciszy. Trwała ona parę minut. Na pewno czuła się spięta, ale dla mnie to było całkiem normalne.
- Nina... Black... - powiedziałam nieco zaskoczona. Ta... to pewnie wyglądało, jakbym chciał wiedzieć, kogo mam zaciągnąć do sądu, wydać policji. Zabawne... niektórzy ludzie na prawdę to robią, a niektórzy się nie mylą. Chyba, że w tym momencie. - A ty?
- Daniel Jonson... Czyli Jon - powiedziałem między łykami kawy, której już filiżankę opróżniłem.
- Skrót od nazwiska? - skinąłem głowa, po czym odłożyłem małe naczynie na stole i po raz pierwszy od dłużej chwili spojrzałem na nią. Teraz znowu spoglądała na mnie, jakby nieco spokojniej, ale dalej z takim... strachem w oczach? A może zmieszaniem? Nie jestem pewien.
- Wyglądasz, jakbyś się bała, że zaraz wydam cie policji - powiedziałem niby żartobliwie, ale takie nie miało być. Nie uśmiechnąłem się i tylko stwierdzałem fakty.

<Nina?>

środa, 4 stycznia 2017

Od Katfrin CD Alexa

Prychnęłam zdezorientowana. No to podziękowała, nawet nie powiedziałam mu co robił... a przecież trzeba mu to wszystko wygarnąć prawda?
- Nie ma za co pijaczku, nie zgub się gdy będziesz wychodził - powiedziałam i wyszłam z pokoju idąc w stronę kuchni. Chłopak zupełnie nie wiedział gdzie iść, więc szedł za mną i dopiero potem ujrzał drzwi, ruszył w ich kierunku.
- Nie nazywaj mnie pijaczkiem - mówiąc to odwrócił się do mnie i położył dłonie na biodrach tupiąc nóżką o podłogę. Zaczęłam się śmiać nie mogąc się powstrzymać... jak dziecko.
- Wyjdź, pijaczku, miło było się z ciebie pośmiać, ale więcej tyle nie pij bo robiłeś dziwne rzeczy - rzekłam i weszłam do salonu gdzie przechowywałam króliki, wzięłam jednego i głaszcząc go podeszłam do terrarium Ferona - pytona królewskiego, otworzyłam jego cztery kąty i wpuściłam tam jego obiad.
- Wybacz ale nie mam czasu na rozmowę, muszę nakarmić towarzyszów, chyba, że chcesz mi pomóc - powiedziałam i przyjrzałam się jak pyton lustruje wzrokiem przestraszonego królika, który w zupełności nie wie co się dzieje. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na chłopaka, który był lekko przerażony tym co zrobiłam. Wywróciłam oczami i znów wróciłam do salonu, nie obchodziło mnie czy chłopaka to brzydzi czy cieszy, niech stąd idzie lub mi wynagrodzi tą przespaną w moim domu noc pomagać mi karmić zwierzęta. Trochę ich było więc zawsze się z tym schodzi....

Alex?

wtorek, 3 stycznia 2017

Od Brajana CD Chloe

Gdy już ucieklem pojechałem do kolegi
- złapali cię? - zapytał
- nigdy mnie nie zlapia są zbyt wolni - zacząłem się śmiać
- haha no faktycznie w ogóle to nie byla tam twoja koleżanka?
- A no była - oznajmilem
- Nie mówiłes ze to pies
- sam o tym nie wiedziałem, dobra stary jade do domu marką
Pojechalem do domu gdy dotarlem pod hotel . Odstawilem motocykl do garażu i poszedłem do swojego apartamentu. Zamuwilem sobie obiad do mieszkania.Gdy dotarlem do mieszkania po chwili przyszedł obiad zjadlem go. Pokojówka ogarnęła mój pokój a także zabrała mój talerz. Ją postanowiłem po trenować powiesilem sobie worek do treningu i zacząłem w niego uderzać. Gdy się zmevzylem i spocilem postanowiłem iść pod prysznic. Gdy się mylem usłyszałem dzwonek.Wyszedlem z kabiny i się wytarlem optoczylem ręcznik wokół swoich bioder i poszedłem do drzwi. Moim oczom ukazała się Chloe oparłem się o futryne i sie usmiechnalem
- Moja koleżanka jest policjantka no nieźle - zacząłem się śmiać - kto by pomyślał i pewnie przyszłas mnie opieprzyc albo o wyścig albo o klepaniu albo jedno i drugie
Chloe ?

wtorek, 3 stycznia 2017

od Chloe CD Brajana

Spojrzałam w ślad za odjeżdżającym mężczyzną, oceniając, czy mam jakiekolwiek szanse, by go dogonić. Zrezygnowałam jednak, wiedząc, że policyjne, wysłużone już auto nie ma szans z wyścigowym motocyklem.
Oparłam się o bok radiowozu, wyciągając zza paska krótkofalówkę.
- 0520 - powiedziałam cicho, a słysząc odzew, mówiłam dalej. - Ostatni z naszych amatorów nielegalnych wyścigów mi spieprzył. Chłopcy z drogówki nadal obstawiają ulice?
- Wszyscy już sobie odpuścili - zaśmiał się. - Postraszyliśmy dzieciaki, rozpierzchli się i mamy ich z głowy.
- Dopóki znów ktoś nie zwoła innych na wyścig? - zakpiłam.
- Takie życie, mała - mruknął. - I takie prawo.
- W takim razie głupie prawo - warknęłam. - Niech ktoś zrobi im do chol.ery raz na jakiś czas wyścigi, to nie będą mi się po publicznych drogach miotać. Mam ważniejszą robotę, niż uganianie się za nimi.
- Masz chociaż jakieś blachy?
- Kilka - warknęłam pod nosem. - Mam jeszcze jedną sprawę. Sprawdź mi adres niejakiego Brajana Montago. Liczę na sms w ciągu kilku minut.
Odłożyłam krótkofalówkę na siedzenie pasażera i szybko wskoczyłam za kierownicę, wiedząc, że jeśli Brajan gdzieś umknął, to na pewno do domu. I o ile nie chodziło mi o rozprawienie się z nim za udział w nielegalnym wyścigu, to już na pewno zamierzałam powiedzieć mu kilka słów na temat tego, co myślę o jego lepkich łapkach...

(Brajan?)

wtorek, 3 stycznia 2017

Od Alex'a cd Pain

Siedząc na ławce i myśląc nagle zadzwonił do mnie telefon odebrałem.
-Halo ? Wyścig? Dzisiaj ? Impreza? okej - powiedziałem tylko to i się rozłączyłem
No to jak widać mam dzisiaj zaplanowany dzień.Wróciłem do domu, tam wziąłem kluczyki od garażu i poszedłem do hotelowego garażu. Tam zacząłem poprawiać i tiuningować swój motocykl.
Potrwało to gdzieś do 19. Wróciłem do domu poszedłem wziąść prysznic przebrałem się i wróciłem do grażu. Wyjechałem stamtąd ulepszonym motocyklem i pojechałem na imprezę. Zaparkowałem Koło wejści i wszedłem do budynku. Usiadłem przy barze. Spojrzałem kto obok siedzi.
-Siemka Pain - odedzwałem się
Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona ale nie zdążyła nic powiedzieć, ponieważ kumple przybiegli do mnie.
- To jak zaczynamy - zapytał jeden
Pokręciłem głową na tak
- Zapraszamy wszystkich przed budynek będzie wyścig - wykrzyczał jeden z kumpli
Uśmiechnąłem sie i wyszedłem z nimi przed budynek także inni wyszli. Przygotwaliśmy się do nielegalnego wyścigu. W końcu sie zaczął. Moim największym rywalem był Brajan ale zarówno najlepszym przyjacielem. W końcu go wyprzedziłem i wygrałem. Wróciliśmy do klubu i stanąłem przy barze
- Stawiam kolejkę dla wszystkich - wykrzyczałem
Wszyscy bili brawo i krzczeli usiadłem na krześle przy barku.
Pain?

wtorek, 3 stycznia 2017

Od Pain Cd Alex


Następnego dnia miałam wolne, bynajmniej wszystko na to wskazywało. wskazywało samego ranka udałam się na miasto, chciałam zakupić jakieś ciuchy przed imprezą na którą dzisiaj się wybierałam.
Kupiłam krótką, obcisłą sukienkę i wysokie buty, do tego jeszcze jakąś biżuterię i Nowe kosmetyki. Jeszcze wczoraj na moje konto wpłynęła wypłata więc spokojnie mogłam zaszaleć.
Po udanych zakupach poszłam coś zjeść, a do domu wróciłam dopiero po południu.
Rozpoczęłam szykowanie. Wzięłam prysznic i umyłam włosy, następnie owinęłam się ręcznikiem i wysuszyłam je. Założyłam sukienkę i buty, zrobiłam makijaż i dokładnie rozczesałam i ułożyłam włosy.

( linki do zdjęć wyśle za chwilę )

Było już wieczór.
Wyszłam na zewnątrz i ruszyłam w stronę centrum miasta. Tam znalazłam jakiś klub i weszłam do środka, siadając przy barze.

Alex?

wtorek, 3 stycznia 2017

Od Niny cd Daniela

Chłopak zażądał ode mnie paczkę chusteczek, od raz ponowiłam próbę szukania chusteczek, gdy je znalazłam podałam chłopakowi. Siedziałam nieruchomo i patrzyłam jak wyciera krew ze swojej twarzy. Gdy wytarł spojrzał na mnie, a ja wciąż siedziałam nieruchomo i mu się przyglądałam. Chciał coś powiedzieć, ale podeszła kelnerka:
- Co podać ? - zapytała
- Kawę - odparł chłopak patrząc dalej na mnie
- A dla pani ? - zapytała, gdy spojrzała na mnie
Po chwili tylko pokręciłam głową, że nic nie chce. Kelnerka odeszła. A ja znowu siedziałam nieruchomo. Chłopak mi patrzył prosto w oczy. Trochę to krępowało, ale dawałam radę.
- Dlaczego tak patrzysz na mnie ? - zapytał
- Tak po prostu - oznajmiłam
Po chwili spuściłam wzrok. Kelnerka przyniosła kawę i postawiła przed szatynem.
- N...nos dalej boli ? - zapytałam
Daniel?

wtorek, 3 stycznia 2017

Od Daniela cd. Niny


Moim oprawcą zakrwawionego nosa była niższa ode mnie dziewczyna. Nie przyjrzałem się jej dokładnie, zająłem się nosem, który krwawił. Chwyciłem chusteczkę i mrucząc jakieś "dzięki" przyłożyłem go do nosa, a nieco zakrwawioną rękę zawiesiłem obok siebie, aby nie dotykał ubrania. Nie chce mieć czerwonej plamy, która się nie odpierze, chociaż pewnie tak będzie. Wyminąłem ją i wszedłem do środka. Dziewczyna chwilę stała w miejscu, aż w końcu ruszyła za mną.
- Poczekaj - powiedziała trochę cicho. Zatrzymałem się i spojrzałem na nią. - Może ci to jakoś zrekompensować? - zapytała. "Napraw mi nos". Ignorując ją wpierw, usiadłem na wolnym stoliku, w kącie, z dala od ludzi. Chwilę stała w miejscu nie wiedząc co robić, aż posłałem jej znaczące spojrzenie. Usiadła na przeciwko mnie, a na twarzy miała lekki rumieniec. Włosy był spięte w kok. Najładniejsze w niej były oczy, czarne. Uwielbiałem zawsze ten kolor, chociaż czerwony w tym momencie był bardziej... widoczny. Położyłem łokieć na stole i podniosłem rękę do góry, opierając się. Miała czarne pomalowane rzęsy jak i brwi. Gdyby posmarowała się jakiś pudrem czy czymś takim, wyglądała by jak tapeciara. Ale aktualnie nie wygląda najgorzej. W sumie w porównaniu ze mną i moją chusteczką na nosie każdy wygląda o wiele lepiej.
- Możesz mi dać paczkę chusteczek - zaproponowałem. Różnie dobrze mogłem ją poprosić o zamówienie czegoś do picia, ale w obecnym stanie myślałem tylko o tym cholernym nosie.

<Nina?>

wtorek, 3 stycznia 2017

Od Alex'a cd Pain

Dziewczyna poszła w swoją stronę, więc ja poszedłem w swoją. W sumie nie miałem nic do roboty ani nic nudziło mi się, więc postanowiłem iść do siostry pewnie również się nudzi. A więc ruszyłem do hotelu, gdy tam dotarłem poszedłem do apartamentu siostry. Gdy zjawiłem się przed drzwiami nawet nie zapukałem po prostu wszedłem. Nina spojrzała na mnie zaskoczona leżąc na łóżku.
-Puka się - powiedziała
- Oj tam, wiesz ze ja nigdy nie pukam - zaśmiałem się - Jak tam dzionek ?
- Słabo walnęłam drzwiami jakiegoś chłopaka - powiedziała - A twój ?
Usiadłem na fotelu i patrzyłem na nią
- Nawet może być, wiesz kolejna sesja i w ogóle - odparłem
Zacząłem gadać z siostrą o wszystkim i o niczym. Gdy było koło 23 wróciłem do siebie, Wziąłem prysznic i poszedłem spać..
Następnego dnia nie miałem do pracy więc postanowiłem się przejść do parku. Zatem zjadłem, umyłem się i ubbrałem i poszedłem do parku. Tam usiadłem na jednych z ławek
Pain?

wtorek, 3 stycznia 2017

Od Niny cd Daniela

Siedziałam w kawiarni popijając ciepłą czekoladę i patrząc na padający deszcz. Powinna wracać do domu.. Zapłaciłam za czekoladę i się ubrałam. Zaczęłam iść w stronę drzwi wyjściowych. Nacisnęłam klamkę i mocno popchnęłam drzwi. Poczułam, że kogoś nimi staranowałam.
- "Nina ty łajzo" - pomyślałam sobie
- Możesz uważać następnym razem? – powiedział męski głos
Głos mnie wyrwał z myśli spojrzałam, kto był za drzwiami. Za drzwiami stał wysoki szatyn. Stanęłam jak wryta, na moich policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. Chłopak patrzył na mnie zniecierpliwiony.
- Ym... Przepraszam... J...Ja...Nie chciałam.. Zamyśliłam się - powiedziałam jąkając się co chwilę.
Szatyn uważnie mnie obserwował. Zauważyłam, że z jego nosa zaczęła ciec krew. Złapałam szybko torebkę i w pośpiechu szukałam chusteczek. Nagle znalazłam. Podałam chusteczkę chłopakowi.
- Proszę - powiedziałam - Krew ci leci - oznajmiłam go
Daniel ?